Przypomnij sobie jakiegoś kulturystę. Prawdziwego kulturystę. Przywołaj w wyobraźni jego obraz. Kogo widzisz? Ja widzę kalekę. Widzę wielkiego faceta, który robi wszystko, aby być jeszcze większy. Napawa się swoim rozmiarem. Wielkie ręce, wielkie uda. A wewnątrz słabość. Małość.
Dzisiejszy kulturysta stroni od wysiłku. Dużo odpoczywa, jeszcze więcej przeżuwa. Niewiele trenuje. Stara się bardzo, aby się nie przetrenować. Aby wszystko było poukładane i zaplanowane.
I po co to wszystko? Aby być DUUUŻYM. A po co mu to? Bo jest mały. W środku jest mały, więc na zewnątrz musi być duży.
Jesteś duży i leniwy, to zajmij się pakowaniem. Zapomnisz jak się biega. Zapomnisz jak się skacze. Pływanie będzie trudne. Za to wyciśniesz 150, a w rączce będzie 47. Uda urosną Ci do takich rozmiarów, że latem będziesz miał odparzenia w kroku od wzajemnego pocierania nóżki o nóżkę. To dobra droga. Może nawet najlepsza. Aby być kaleką.
Kiedyś było inaczej. Znowu jestem zwykłym przeżuwaczem historii. Kilkadziesiąt lat wstecz, kulturystyka była domeną słabych i małych. Ci którzy byli obijani, którzy byli ofiarami losu, dźwigali żelastwo. Podnosili i marzyli. Później znowu marzyli i podnosili. Raz za razem. Marzyli o dużych i silnych mięśniach. Marzyli o zgrabnych sylwetkach. Chcieli aby ich ciała opowiadały historię tego jak trenowali i ile kilogramów podnieśli. Liczyła się proporcjonalna sylwetka i sprawność. Oprócz dźwigania ciężarów, biegali, pływali, skakali i pracowali. Zawsze wykonywali ćwiczenia gimnastyczne. Podnosili ciężar własnego ciała.
Jedli nie za dużo, bo jedzenia było mniej. Wypoczynku też nie było w nadmiarze, bo pracy było dużo. Szczególnie tej fizycznej. Tacy byli kiedyś kulturyści. Sprawni i proporcjonalni. Silni i zdrowi. Później nadeszły czasy Arnolda. Austriak był pierwszym kulturystą, który rozbudził wyobraźnię o „kupie mięsa”. On jednak był szlachetną „kupą mięsa”. Jego treningi były długie i ciężkie. O różnych zakresach powtórzeń. Ciało wyglądało jak odlane z brązu. Później zaatakowali jego następcy. Coraz więksi i więksi. Coraz bardziej okaleczeni. Do granic możliwości.
Poskładaj to wszystko w jedną całość. Stan sprzed kilkudziesięciu lat, to kulturyści mniejsi, sprawniejsi i silniejsi. Stan obecny, to ogromni faceci, którzy dużo jedzą, dużo śpią i mało trenują. Kulturystyka wczorajsza budowała umięśnione i sprawne ciała. Kulturystyka dzisiejsza buduje ogromne mięśnie. Znajdź dzisiejszego kulturystę, który robi pompki. Jeśli go znajdziesz, uściśnij dłoń bo będzie wyjątkiem. Reszta to kaleki.
Trenuj i żyj odpowiedzialnie.
Znaczniki
masa mięśniowatrening